sobota, 8 lutego 2020

Historia mojego kota Gutka- adoptowanego ze schroniska.

Od dzieciństwa większość z nas, marzyła o swoim pupilu, chcieliśmy kotka, pieska czy chomika. Jako dorośli nadal chcemy mieć i opiekować się jakimś zwierzakiem i to jest piękne. 

Przedstawię Wam historię mojego przyjaciela od samego początku...



Przygarnąłem Gutka z wałbrzyskiego schroniska. Miał może z 3 tygodnie, nieporadnie robił małe, chwiejne kroczki. Opiekunka zwierząt mówiła, że osoba, która go przyniosła do schroniska, zabrała go dzieciom, które wypychały go na ulice w jakimś kartonowym pudełku. Już w schroniskowej kociarni, został odtrącony przez inne dorosłe koty, więc zabrano go do biura. Tam właśnie zobaczyłem, pięknego, maluśkiego czarno-białego kotka. Ogromnie mi się spodobał, mówię do pani- piękny, adoptuję. Oczywiście podpisałem formularz, w którym zapewniłem, że zaopiekuję się kotem. Do dziś trwam w swoim przyrzeczeniu- bo nie może być inaczej. 



 Pierwszych kilka lat wychodził samodzielnie na podwórze. Biegał, przynosił kocie niespodzianki do domu, chwaląc się swoimi wyczynami. To był piękny czas dla niego- wolny, połączony z naturą- niestety, przednia zabawa, skończyła się potrąceniem przez samochód. Pamiętam ten dzień, kiedy przyszedł do domu, ciągnąc za sobą dwie tylne łapki. Odbita samochodowa opona, na tylnej części ciała, uzmysłowiła mi, co się stało. 
Potem długa rehabilitacja, weterynarz, zastrzyki i trauma. Mój kot Gutek zmienił się bardzo. Bał się wychodzić już na podwórze. 
Od tego momentu jest już cały czas w domku.



Charakter i inteligencja mojego Gutka.

Pamiętacie film ,,Siedem życzeń"? Jest tam kot Rademens, który mówi hator. Mój kot Gutek tak właśnie mnie hatoruje... patrzy na mnie długo tymi swoimi czarującymi, wielkimi zielonymi oczami i praktycznie zawsze, spełniam jego zachcianki.  
Nigdy się nie obraża, choć czasem mamy sprzeczki, fochy nie trwają jednak długo- z obu stron.
Zawołam tylko Gutek i już jest przy mnie jak pies. Wieczorem, gdy idę spać, Gutek podchodzi do łóżka, staje na dwóch łapkach i patrzy czy już śpię. Potem szybkim krokiem udaje się do swojego legowiska- mądry ten mój pupil. 
Bardzo, ale to bardzo nie lubi być fotografowany.
Jest trzynastolatkiem, więc już starszym zrównoważonym Panem, czasem jednak potrafi udać młodzieniaszka, poprzez zabawne wyskoki. 
Jestem szczęśliwy, że mamy siebie. To był bardzo dobry kierunek (schronisko) i świetny mój wybór- Gutek. 
Zwierzęta schroniskowe to najlepsi przyjaciele, więc jeśli mamy możliwości, to stwórzmy im prawdziwy dom. Taki w którym zostaną już z nami na zawsze. 

1 komentarz:

  1. Super historia. Miał Gutek szczęście że ma dom i Ciebie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń